2001 upadek aukcji, czyli „zamienił stryjek…”

Do „przetargu” na organizatora aukcji przystąpiliśmy wiedząc, że wymyślono tę procedurę tylko po to, aby nas się pozbyć. Perfidia polegała na tym, że AWRSP postanowiła utrącić Polish Prestige rękami Marka Treli i Jerzego Białoboka.  Już sam pomysł przetargu na mój autorski projekt, który tworzyłem i realizowałem od wczesnych lat siedemdziesiątych do jego kulminacyjnego rozwoju w latach 1996 -2000 był nieuczciwością. Mimo to złożyliśmy dobrą ofertę, popartą wieloletnim doświadczeniem organizowania i prowadzenia tej imprezy. Polturf, który nie miał żadnego doświadczenia w tej materii, nie miał wiedzy o rynku koni arabskich, wygrał ponoć jednym punktem.  My zaproponowaliśmy prowizję 11% oni 10%. Nie ogłoszono już potem żadnego przetargu, mimo iż Polturf podwyższył swoją prowizję do 12%, zagwarantował sobie minimum wynagrodzenia 550 tys. zł i przejął całość wpływów poza-aukcyjnych.

Trudno jest mieć pretensje do prezesów stadnin. Zrobili to, czego od nich oczekiwano. Przykre jest to, że wtedy nikt ze środowiska nie ujął się za nami, a przecież zwłaszcza Iza Zawadzka i Anna Stojanowska doskonale wiedziały, ile pracy, energii i pomysłów wkładaliśmy w rozwój aukcji w Janowie. Odcięto nas całkowicie od rynku, każąc naszym klientom korzystać z usług Polturfu. Torpedowano nasze próby stworzenia oddzielnej aukcji i pokazu dla hodowców prywatnych. A najgorsze było to, że dyskredytowano Polish Prestige w Polsce i zagranicą.

Odwołanie prezesów Janowa i Michałowa w 2015 r. było kamykiem, po usunięciu którego zawaliła się konstrukcja Pride of Poland. W wyniku ustawionego przetargu Polturf przejął w pełni rozwiniętą, samofinansującą się imprezę. Konsumując owoce z drzewa zasadzonego przez Polish Prestige, nowy organizator, poza swoją nazwą, wprowadził zmiany, które w efekcie uzależniły powodzenie aukcji od czynników zewnętrznych:

  1. Naszą całoroczną, kosztowną i pracochłonną akwizycję na światowych rynkach, polegająca na ciągłym poszukiwaniu i zdobywaniu finalnych klientów, zastąpiono współpracą z pośrednikami – agentami, w efekcie to oni zdominowali klientelę aukcji Pride of Poland.
  2. Konsekwencją współpracy z pośrednikami była konieczność płacenia prowizji. Wobec braku formalnych możliwości pośrednicy otrzymywali poza-aukcyjne gratyfikacje w postaci uprzywilejowanych umów leasingowych na najcenniejsze klacze i pozyskiwanie zarodków. Te poza-aukcyjne transakcje podważają oficjalne wyniki aukcyjnej sprzedaży Pride of Poland. Dzierżawy najcenniejszych klaczy i nieetyczny proceder pozyskiwania zarodków stały w sprzeczności z dobrem polskiej hodowli, logiką marketingu i zasadami, których kiedyś przestrzegano w stadninach państwowych.
  3. Techniczną organizację aukcji, oprawę i reklamę oddano firmom zewnętrznym, przez co Dni Arabskie nie miały już, wypracowanego przez Polish Prestige, wyjątkowego, polskiego charakteru. Upodobniły się do innych pokazów, organizowanych w podobny sposób na całym świecie.
  4. Rozmontowano oryginalną koncepcję Polish Arabian Summer Festival odłączając z niej Międzynarodowy Dzień Wyścigowy. Nie kontynuowano programu Gentle Poland, który miał na celu promocję polskiej hodowli w kontekście ojczystej kultury i historii. Nie było to zresztą potrzebne, gdy zaniechano akwizycji finalnych klientów.
  5. Podobnie, wg nowych organizatorów, niecelowe było kontynuowanie, wypracowanej przez Polish Prestige, kompleksowej obsługi klienta, od zaproszenia do Polski, aż do dostarczenia kupionego przezeń konia do jego stajni. Nasz stały zespół aukcyjny zastąpiony został doraźnie wynajętymi ludźmi, a obsługę wysyłek koni oddano zagranicznej agencji, tracąc w ten sposób jedno ze źródeł przychodów, a co więcej, utracono ważne źródło informacji o preferencjach klientów i poziomie ich satysfakcji z wizyty w Polsce.
  6. Nie potrafiono utrzymać przy imprezie pozyskanych przez nas sponsorów, w zamian głównym sponsorem Dni stała się Agencja Nieruchomości Rolnych.
  7. Pracownikom stadnin i mieszkańcom Janowa, dla których aukcja Polish Prestige była ich własnym świętem, kazano płacić bilety wstępu, podczas gdy u nas byli oni honorowymi gośćmi, cieszącymi się i nagradzającymi oklaskami licytacje. Utracony został ten niezwykły klimat aukcji Polish Prestige, doceniany również przez gości z zagranicy.

Upadek hodowli

Realizując, narzucone przez AWRSP, niewykonalne zadanie osiągania opłacalności ekonomicznej hodowcy musieli przyjąć za cel hodowli wygrywanie pokazów i osiąganie rekordów cenowych. Zapomniano, że głównym powodem istnienia stadnin państwowych jest utrzymywanie banku genów. Polską hodowlę, która za Krzyształowicza i Jaworowskiego wytyczała światowe trendy, ich następcy poddali modzie dyktowanej przez innych.

Efektem błędnej filozofii hodowlanej było nadmierne użycie w Polsce obcych ogierów. Dolew krwi Saklawi I zamienił się w „zalew”, przed czym przestrzegała prof. Krystyna Chmiel. Wydaje się, że poza wygrywaniem pokazów hodowcy zakładali również, że właściciele modnych ogierów, użytych w Polsce będą chętnie kupowali ich urodzone od naszych klaczy potomstwo. W ten sposób dla doraźnych celów pozbyto się wszystkich elementów, które budowały potęgę polskiej hodowli czystej krwi. Polskie konie nie musiały już być „piękne i dzielne”, nieistotna więc stała się próba wyścigowa.

Zalew obcej krwi spowodował, że nieaktualna stała się marka Pure Polish. Straciło swoje znaczenie reklamowe hasło „Horses of the State Stud”, skoro hodowla państwowa przestała się różnić od hodowli prywatnej.

Pozwolę sobie tutaj przytoczyć zdanie prof. Chmiel : Poczynając mniej więcej od 2006, także i w polskiej hodowli wzorem do naśladowania coraz powszechniej stawał się dominujący w krajach zachodnich, a przejęty z krajów Bliskiego Wschodu, typ „egzotyczny” – zauważalny zwłaszcza w rysunku głowy, dążący do maksymalnego skrócenia partii pyskowej i uzyskania przesadnie szczupaczego profilu, co nieraz wiązało się z utrudnieniem naturalnego procesu oddechowego. Konie o takim pokroju wygrywały pokazy wysokiej rangi, co powodowało intensywniejsze użycie ogierów przekazujących tę cechę, pochodzących przeważnie z egipskiego rodu Saklawi I.”

Cenna uwaga, ale typ „egzotyczny” nie powstał na Bliskim Wschodzie. To moda wykreowana przez stosunkowo niewielką klikę pośredników, przeważnie sędziów, trenerów i prezenterów – osób ze środowiska pokazowego, które odnoszą wielkie korzyści z międzynarodowego handlu. Światowa hodowla koni arabskich została przez nich wpędzona w ślepą uliczkę.  Coraz więcej hodowców zaczyna już zdawać sobie sprawę, że wyniki międzynarodowych pokazów w mniejszym stopniu zależą od jakości koni, często są natomiast zwykłą „ustawką”.  Pisałem o tym szerzej we wpisie Smutek Arabów.

Kilka uwag końcowych

Zajmując się całe życie zawodowe organizacją i prowadzeniem aukcji chcę stwierdzić z całą mocą, że aukcja i sprzedaż koni nie jest ani celem, ani uzasadnieniem istnienia stadnin państwowych. Aukcja jest najlepszym sposobem pozbycia się z hodowli nadmiaru koni, w sytuacji istnienia przewagi popytu nad podażą. Tę przewagę można budować poprzez umiejętne działania marketingowe i nie jest to kompetencja hodowców, tylko wieloletnia praca wyspecjalizowanego zespołu, takiego jaki stworzyła firma Polish Prestige, a jakim nigdy nie był Polturf. Decyzję hodowców z grudnia roku 2000 najlepiej konkluduje znane polskie przysłowie „zamienił stryjek siekierkę na kijek”.

Gdy na świecie toczy się gra o wielkie pieniądze Polsce zostało tylko wspomnienie po wspaniałej tradycji hodowlanej i etosie niezrównanej kawalerii. U nas od ćwierci wieku toczy się tylko jałowa dyskusja o reformie hodowli koni i polskim jeździectwie zdobywającym medale na polskich koniach. Powoływane są co raz to nowe komisje przez kolejnych ministrów rolnictwa i tylko polskiej hodowli brak i dalej niszczeje zabytkowa infrastruktura.

Polska hodowla nie będzie uczestniczyć w światowym rynku, o ile wpierw nie zostanie odbudowany, zniszczony przez AWRSP i ANR państwowy system hodowli. Potrzeba do tego nowej struktury organizacyjnej, potrzeba pieniędzy, potrzeba dużych populacji klaczy. To wszystko w polskich warunkach jest możliwe jedynie w oparciu o hodowlę państwową, która swoje cele hodowlane musi określać w perspektywie nie kilku, lecz kilkudziesięciu lat.  Zarys programu, umożliwiającego odbudowę hodowli państwowej w aktualnych warunkach ekonomicznych istnieje od 2009 r., ale żadna ekipa polityczna nie jest zainteresowana podjęciem dyskusji. Mój tekst „Walka z parowozem”, napisany w 2004 roku, niestety ciągle nie stracił swojej aktualności.

Dokumenty:

Bezprecedensowy, międzynarodowy sukces aukcji Polish Prestige w Janowie Podlaskim i całego Festiwalu Polish Arabian Summer Festival  był możliwy dzięki pracy wielu osób skupionych w, i wokół firmy Polish Prestige. Wszystkim składam serdeczne podziękowania i słowa uznania, w tym całemu Zarządowi Spółki Polish Prestige.

Radosław Wiszniowski, Dyrektor Zarządzający, koordynator pracy wielu zespołów ludzkich zaangażowanych w planowanie i realizację imprezy.

Marek Bojarski,  Dyrektor Techniczny, odpowiedzialny za wybudowanie, funkcjonowanie i zwinięcie całej infrastruktury technicznej pokazu i aukcji w Janowie.

 

 

 

Śp. Marcin Wyszomirski, Członek Zarządu, odpowiedzialny za kontakty międzynarodowe i handlowe oraz spedycję koni sprzedanych na aukcji.

Śp. Rafał Przedpełski, Członek Zarządu, lekarz weterynarii odpowiedzialny za dokumentację i nadzór weterynaryjny aukcji  i pokazu.

 

 

Joanna Lewicka,  Kierownik Biura Aukcji, odpowiedzialna za dokumentację aukcyjną, kontrakty  sprzedaży, kontakty z klientami, spedycję koni po aukcji.

Ewa Kizerwetter, Główna Księgowa, odpowiedzialna za rozliczenia aukcji ze stadninami, usługodawcami, urzędami itp.

 

 

 

 

Ewelina Ćwiklak, Kierownik Biura Pokazu Narodowego, odpowiedzialna za zgłoszenia koni, pracę sędziów, przebieg pokazu, wyniki i nagrody.

Marek Grzybowski, prezes –  planowanie, wydawnictwa, akwizycja międzynarodowa, prowadzenie aukcji i pokazu.