Jeśli sądziliście, że zeszpecony wiatrakami polski krajobraz to konieczna cena za uratowanie „matki Ziemi” przed globalnym ociepleniem to nareszcie widzimy, do czego naprawdę służą wiatraki. Do „kręcenia lodów”, czyli wyciskania ogromnych pieniędzy ze społeczeństw, zanim te zorientują się, że tzw. OZE to globalny przekręt.

Może warto posłuchać, co na temat wiatraków, mają do powiedzenia ludzie posiadający wiedzę i kierujący się zdrowym rozsądkiem, np. Rafał Ziemkiewicz na Youtube:

„Sabat w Dubaju”

„Szkło, wiatraki, zupa kwas”

Koalicja, która wybiera się do zarządzania Polską musi się spieszyć, bo świadomość o szkodliwości wiatraków dla środowiska i braku ekonomicznej opłacalności już się w świecie szerzy. Jak podają media, jeden z największych producentów wiatraków stoi na progu bankructwa, ze względu na utratę dalszych zamówień. Ratunkiem ma być Polska i nasze pieniądze z KPO, za które mamy kupić niemieckie turbiny i stawiać wiatraki wszędzie tam, gdzie jeszcze ich nie ma.

Obawiam się, że terenami do „zagospodarowania” mogą być zarówno prywatne jak i te jeszcze ocalałe państwowe stadniny koni.  Hunwejbini postępu twierdzą, że hodowla zwierząt przyczynia się do uwalniania gazów cieplarnianych, a posłuszni politycy już przygotowują ustawy pod wywłaszczenia. Hodowla koni, od ponad ćwierć wieku, traktowana jest przez urzędników Ministerstwa Rolnictwa jako temat drugoplanowy więc nie spodziewam się, żeby mieli motywy i serce do obrony stadnin. To może być ostateczny koniec hodowli i naszych marzeń o polskich koniach konkurujących na arenach jeździeckich i rynkach światowych. Zamiast stadnin koni będziemy mieli farmy wiatrowe i fotowoltaiczne instalowane w obcym interesie za pożyczone przez nas pieniądze. Podczas gdy inne mądrzejsze kraje będą już demontować u siebie te koszmarne obiekty, my będziemy spłacać z odsetkami zaciągnięty bez sensu kredyt KPO i zakopywać w polskiej ziemi monstrualne śmigła, których nie da się utylizować.

P.s.  temat wiatraków podejmowałem już dwukrotnie na tym blogu. Już taki ze mnie współczesny Don Kichot:   Ptaki i wiatraki   i  Nie dajmy się wiatrakom