Moja kronika aukcji Polish Prestige 1996 – 2000

W tym roku ma odbyć się 53 aukcja koni arabskich w Janowie Podlaskim. Przez ponad dwadzieścia pierwszych lat byłem tej aukcji organizatorem, autorem wielu rozwiązań marketingowych, aukcjonerem i współtwórcą wielkiego, międzynarodowego sukcesu polskich koni czystej krwi.  O tym jak to się stało, że do biednego, szarego kraju za „żelazną kurtyną” zaczęli pielgrzymować ludzie z najbogatszych sfer tego świata można przeczytać w moich wspomnieniach „Koń a sprawa polska” publikowanych w Koniu Polskim nr 4-6 z roku 1994, obecnie dostępnych na portalu „Legendy polskiego jeździectwa”:

Kronika aukcji w Janowie 1970-1977
Kronika aukcji w Janowie 1978-1980, aukcje Polish Prestige 1980-1985
Kronika aukcji Polish Prestige 1986-1991

W niniejszych wspomnieniach opiszę lata 1996 – 2000, kiedy prywatna spółka Polish Prestige podniosła janowską aukcję z upadku lat 1992-1995, zapewniła aukcji niezależne finansowanie i   rozwój oraz przeciwstawiła się prywatyzacyjnym planom AWRSP, w konsekwencji  w 2001 r. została odsunięta od organizacji aukcji i wymazana z historii. Wskażę też przyczyny, z powodu których aukcja „Pride of Poland”, nie jest dumą Polski, lecz symptomem upadku polskiej hodowli koni.   

1988 – 1991      Przeciwko prywatyzacji

Źródłem niebywałego sukcesu polskich koni czystej krwi był państwowy system hodowli koni oraz odpowiedni program marketingowy. Obie te sprawy wymagały pieniędzy. Jeśli za główny cel hodowli państwowej uznamy doskonalenie i ochronę krajowego potencjału genetycznego, to hodowla nie może być nastawiona na zysk. Aktywny program marketingowy też wymaga pieniędzy m.in. na wyjazdy zagraniczne, wydawnictwa, reklamy, udział w spotkaniach i imprezach międzynarodowych.

Na fali przemian, po 16 latach pracy w Animeksie, w 1988 r. zostałem kierownikiem, dwa lata później dyrektorem Biura Eksportu Koni. Dla wzmocnienia siły kadrowej zatrudniłem ludzi ze środowiska jeździecko-hodowlanego: Radosława Wiszniowskiego, Marka Bojarskiego, Rafała Przedpełskiego. W tym czasie dołączył do nas Marcin Wyszomirski, podobnie jak ja, absolwent wydziału Handlu Zagranicznego SGPiS. Razem rozwijaliśmy aukcje nie tylko dla koni czystej krwi, lecz również półkrwi i koni wyścigowych, zdobywając dla Polski kolejne rynki zbytu.

Niestety, w końcówce lat osiemdziesiątych narzucono Polsce oszustwo prywatyzacji.  Dla mojego projektu aukcyjnego lansującego państwową hodowlę (Horses of the State Stud) , prywatyzacja stanowiła śmiertelne zagrożenie. Perspektywa sprzedaży stadnin arabskich dla dyrektorów Krzyształowicza i Jaworowskiego oznaczała zniszczenie dziesiątek lat ich pracy dla Polski.  Niestety moje rozmowy z dyrekcją AWRSP nie pozostawiały złudzeń, że państwowe stadniny arabskie zostaną z prywatyzacji wyłączone.

Spodziewana prywatyzacja Animeksu nakazywała sądzić, że firma ta nie zechce dłużej pokrywać kosztów aukcji w Janowie i finansować związanego z nią programu marketingowego. Moją odpowiedzią było przenoszenie części kosztów bezpośrednio na stadniny. Koszty te były dzielone pośród beneficjentów aukcji w proporcji do uzyskanych korzyści.

Nigdy nie godziłem się z filozofią prywatyzacji, w wyniku której likwidowano w Polsce największe zakłady przemysłowe, często tylko po to, aby oddać rynki zbytu w obce ręce. Dla mnie prywatyzacja Animeksu oznaczała przywłaszczenie owoców mojej pracy dla polskiej hodowli przez grupę ludzi, którzy osiągnęli nad firmą kontrolę właścicielską. Nie mogłem się na to zgodzić więc odszedłem zakładając wraz ze Sławkiem, Markiem, Rafałem i Marcinem spółkę pod nazwą Polish Prestige. Uważałem, że mamy moralne prawo do tej nazwy, bo była ona moim pomysłem, nadałem ją aukcji w Janowie, której poświeciłem lata pracy zawodowej.

1992 – 1995 Trudne początki

Zaczynaliśmy prawie od zera. Skromny kapitał zakładowy, kawalerka na Złotej, jeden telefon i faks, ale za to znajomość rynku, dobre kontakty z klientami i ogromna wiara we własne siły. Gdzieś tliła się podświadoma nadzieja, że hodowcy arabscy może powierzą nam janowską aukcję. Była to oczywista naiwność. W Animeksie, po naszym odejściu pozostała większa część pracowników mojego byłego biura, którzy kontynuowali organizowanie janowskiej aukcji. Animex dla umocnienia lojalności hodowców podarował każdej stadninie samochód terenowy Mitsubishi Pajero.

Nam pozostawała aukcja koni wyścigowych i pojedyncze transakcje na koniach półkrwi, przychody bardziej niż skromne. Rodzinom „zajrzała w oczy bieda”, a wszyscy mieliśmy na utrzymaniu małe dzieci. W tej sytuacji niezawodne okazały się nasze pracujące żony i Boża Opatrzność, dzięki której dostaliśmy wreszcie kilka dużych transakcji, m.in. kontrakt na dostawę 42 koni wierzchowych dla szwadronu honorowego króla Malezji. Do mnie pewnego wieczoru zadzwonił klient z USA, któremu przed laty organizowałem wizyty w stadninach. Teraz przybywał do Polski jako specjalista energetyk, aby pomagać w utworzeniu Urzędu Regulacji Energetyki. Poprosił abym został jego asystentem. W ten sposób znalazłem zatrudnienie w międzynarodowym zespole „Energy Restructuring Group”.  Mogłem odciążyć budżet Polish Prestige, nie pobierając pensji ze spółki w najtrudniejszym dla niej okresie.

1996 „Tratwa ratunkowa”

Aukcja w Janowie po naszym odejściu z Animeksu z roku na rok traciła znaczenie. Gdy wynik w 1995 r spadł poniżej 50% (381.500 dol.) w porównaniu z 1991 r. (873.100 dol.) hodowcy zdecydowali na wiosnę 1996 r. przystąpić do rozmów z Polish Prestige. Negocjacje odbywały się wbrew stanowisku AWRSP, która widziała we mnie głównego oponenta wobec swoich działań prywatyzacyjnych. Wiele wtedy pisałem i występowałem w mediach w obronie państwowych stadnin i stad.

Porozumienie z Polish Prestige usiłował zablokować jeden z dyrektorów Agencji, który z ponurą twarzą uczestniczył w naradzie.

– „Titanic tonie, przesiadamy się na tratwę ratunkową” – uciął dyrektor Jaworowski i autorytet wielkiego hodowcy przeważył. Ze strony stadnin porozumienie podpisali Ignacy Jaworowski, Michał Maciejewski (Andrzej Krzyształowicz był już na emeryturze), Andrzej Guziuk i Władysław Guziuk. Z naszej strony ja i Radosław Wiszniowski. Było to przejrzyste, spisane na jednej stronie papieru porozumienie pomiędzy partnerami, którzy znali się od dawna i mieli do siebie pełne zaufanie. W zamian za 11% prowizji firma Polish Prestige była odpowiedzialna za przygotowanie i przeprowadzenie aukcji, rozliczenie transakcji i dostarczenie koni do nabywców. Koszty aukcji były rozliczane po aukcji pomiędzy beneficjentami sprzedaży, w proporcji do uzyskanych przychodów.  Firma Polish Prestige uczestniczyła w pokryciu 11% kosztów.  W rzeczywistości nasz udział w kosztach był większy niż 11%, gdyż podstawą akwizycji klientów były moje wyjazdy na pokazy w USA, Europie, czy kongresy WAHO, finansowane przez naszą spółkę. Wspólnie z hodowcami ustalaliśmy coroczny budżet Festiwalu, zaliczając do przychodów wpływy ze sponsoringu, sprzedaży kart VIP, stoisk handlowych, biletów, katalogów, parkingów itp.

Porozumienie podpisaliśmy na 5 lat. Pierwszy rok był najtrudniejszy, gdyż w spółce nie mieliśmy dość kapitału, aby wyłożyć koszty aukcji, a ponadto zostało nam tylko 4 miesiące na jej organizację.  Dzięki uprzejmości naszych przyjaciół z USA, wydawców i właścicieli najważniejszych periodyków Arabian Horse World (Nat Gorham) i Arabian Horse Times (Dixie Ryan) mogliśmy szybko umieścić w nich reklamy, zaproszenia, wydrukować katalog aukcyjny przekładając płatności na po aukcji. Raymond Mazzei i Tomek Skotnicki pomogli zmobilizować klientów. Przydały się też moje osobiste kontakty międzynarodowe.  Aukcja musiała odbyć się pod gołym niebem, gdyż nie mieliśmy środków na wynajęcie namiotu cyrkowego. Wynik aukcji 1996 (459.500 dol.) był już o 20% wyższy w porównaniu do aukcji Animeksu z roku 1995 (381.500 dol.).

We wstępie katalogu Narodowego Pokazu 1996 zdefiniowałem nasze długofalowe zadania, obiecując:

  • „Sprawnie przygotować i przeprowadzić nasze imprezy ku zadowoleniu polskich i zagranicznych gości,
  • Zapewnić naszym gościom z zagranicy szerszą możliwość zetknięcia się z polską kulturą, sztuką, historią i dynamiczną teraźniejszością,
  • Zaznajomić szersze kręgi polskiej i środkowo-wschodniej publiczności z koniem arabskim czystej krwi, który niesie ze sobą radość bycia z naturą, okazję do spotkań towarzyskich, eleganckie emocje aren pokazów i torów wyścigowych…”

Nowa nazwa “Polish Arabian Summer Festival” była zapowiedzią rozwoju naszej imprezy w ważną atrakcję turystyczną końca polskiego lata.

W listopadzie tego roku razem z Izą Zawadzką reprezentowałem Polskę na kongresie WAHO w Abu Dhabi. Moją rolą było zapraszanie do Polski potencjalnych klientów. Podczas jednego z kongresowych przyjęć poznałem przedstawicieli Tureckiego Jockey Clubu, od których dowiedziałem się, że przewidują zakup kilku ogierów dla państwowego programu hodowlanego. Umówiliśmy się na ich przyjazd do Polski w 1997 r.

Delegacja polska: WAHO 2000 Brisbane Australia

CDN:  za tydzień o tym co  prezydent Kwaśniewski powiedział w Janowie, o tym jak sprzedawaliśmy Batyskafa, a Shirley i Charlie Watts kupowali Emildę…