Aukcje Pride of Poland i Summer Sale 2017 zakończyły się kompromitacją. Z 54 wystawionych koni sprzedano w bardzo złym stylu 14. Popełniono wszystkie możliwe błędy strategiczne, taktyczne, logistyczne, psychologiczne. Nie będę wchodził w szczegóły, gdyż arogancja decydentów i organizatorów nie pozwala im dostrzec własnej niekompetencji. Aukcja janowska cofnięta została do poziomu wczesnego Animeksu z początku lat siedemdziesiątych, kiedy nakłady nie miały żadnego związku z wynikiem finansowym. Zmarnowano dziesiątki lat pracy i wysiłku włożonego w budowanie rynku. Pracę tę trzeba rozpoczynać od nowa.

Niestety od nowa trzeba też rozpocząć pracę nad polską hodowlą. Dziesiątki już lat staram się uświadomić kolejne ekipy polityczne, że Polska mogłaby być wiodącą na świecie hodowlą nie tylko koni arabskich, ale również koni sportowych  i  wyścigowych. Nie mam pretensji do prezydenta Dudy i wicepremiera Morawieckiego, że moje listy do nich pozostają bez odpowiedzi. Mają ważniejsze sprawy niż listy od jakiegoś tam natręta. Tylko po co te zapewnienia o wsłuchiwaniu się w głos zwykłych Polaków i o biało-czerwonej drużynie.

Sprawy hodowli koni złożono w ręce ministra rolnictwa. Niestety Krzysztof Jurgiel, podobnie jak i jego poprzednicy nie ma pojęcia o hodowli koni. Pan minister otoczył się grupą prywatnych hodowców, którzy być może pojęcie mają, ale przedkładają własne interesy nad dobro ogólnonarodowe. Ludzie ci przepełnieni są niechęcią do hodowli państwowej i naiwnie sądzą, że po likwidacji resztek sektora państwowego przechwycą całość rynku. Ci sami ludzie mają też decydujący głos w Radzie ds. Hodowli Koni. Podobnie ludzie, z nadania ministra Jurgiela, decydujący obecnie o wyścigach uważają, że hodowla państwowa jest Polsce niepotrzebna.

W rzeczywistości wszystkie wiodące hodowle europejskie w tym niemiecka, francuska, holenderska, belgijska, powstały przy silnej organizacyjnej roli państwa. Sukces polskiej hodowli arabskiej to sukces hodowli państwowej i wielu lat pracy na rynkach światowych. Praca ta otworzyła również rynek dla koni z hodowli prywatnej. Bez dobrze zorganizowanej hodowli państwowej nie będzie żadnego rynku dla polskich koni.

Bolejąc nad klęską aukcji janowskiej należy zastanowić się dlaczego w ogóle zagraniczni klienci mieliby przyjeżdżać do Polski. Czym polskie konie różnią się od koni z innych hodowli? Jaką myśl hodowlaną polscy hodowcy mogą przekazać światu? Czy Polska może powrócić do roli wyznaczania trendów w hodowli koni , a nie tylko podążania za modami dyktowanymi przez trenerów, sędziów i agentów?

Byłbym pesymistą bo wszelkie próby przekonywania decydentów politycznych do moich racji są jak do tej pory bezskuteczne. Iskierką nadziei stał się dla mnie krótki felieton Pani Marty Kaczyńskiej „Koń a sprawa polska”, opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”. Gratuluję Pani Marto i podzielam w pełni Pani punkt widzenia. Szkoda, że jesteśmy w tej wizji tak bardzo odosobnieni.