Teraz dalszy ciąg opowieści o samotnym boju prywatnej firmy Polish Prestige przeciwko prywatyzacji państwowych stadnin koni. W walce tej wystąpiliśmy przeciw ówczesnej ANR i Ministerstwu Rolnictwa. Nie poparł nas nikt ze środowiska końskiego, natomiast po wizytach prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na aukcjach Polish Prestige w Janowie, ANR zaniechała prywatyzacji najcenniejszych polskich stadnin. O kulisach tych zmagań i przetargu jakoby „wygranym” przez Polturf będzie ten odcinek.
Aukcja w Janowie po naszym odejściu z Animeksu z roku na rok traciła swe znaczenie. Gdy obroty w 1995 r spadły do połowy hodowcy zdecydowali „przesiąść się na tratwę ratunkową”. Negocjacje odbywały się wbrew stanowisku ANR, która widziała we mnie głównego oponenta wobec swoich działań prywatyzacyjnych. Pisałem wtedy i występowałem w mediach w obronie państwowych stadnin i stad. Z ramienia ANR rozmowy w/s powierzenia spółce Polish Prestige organizacji aukcji obserwował dyrektor Mirosław Helta, który w trakcie negocjacji demonstracyjnie opuścił naradę. Po jego wyjściu osiągnęliśmy porozumienie. Ze strony stadnin podpisali je Ignacy Jaworowski, Michał Maciejewski (Andrzej Krzyształowicz był już na emeryturze), Andrzej Guziuk i Władysław Guziuk. Ze strony Polish Prestige – ja i Sławek Wiszniowski.
Było to przejrzyste, spisane na jednej stronie papieru porozumienie pomiędzy partnerami, którzy znali się od dawna i mieli do siebie pełne zaufanie. W zamian za 11% prowizji firma Polish Prestige była odpowiedzialna za przygotowanie i przeprowadzenie aukcji, rozliczenie transakcji i dostarczenie koni do nabywców. Koszty aukcji miały być rozliczane po aukcji pomiędzy beneficjentów sprzedaży w proporcji do odniesionych korzyści finansowych. W rzeczywistości udział Polish Prestige w kosztach był większy niż 11%, gdyż podstawą akwizycji klientów były moje wyjazdy na pokazy w USA, Europie, czy kongresy WAHO, finansowane w całości przez naszą spółkę.
Porozumienie podpisaliśmy na 5 lat. Pierwszy rok 1996 był najtrudniejszy, gdyż w spółce nie mieliśmy dość kapitału, aby wyłożyć koszty aukcji, a ponadto zostało nam tylko 4 miesiące na jej organizację. Dzięki uprzejmości naszych przyjaciół z USA, wydawców i właścicieli Arabian Horse World i Arabian Horse Times mogliśmy szybko umieścić reklamy, wydrukować i rozesłać katalog przekładając płatności na po aukcji. Ray Mazzei i Tomek Skotnicki pomogli zmobilizować klientów. Przydały się też moje osobiste kontakty międzynarodowe. Aukcja musiała odbyć się pod gołym niebem, gdyż nie mieliśmy środków na wynajęcie namiotu cyrkowego. Wynik aukcji 1996 był dwukrotnie wyższy w porównaniu do aukcji Animeksu roku 1995.
Prywatyzacyjna działalność ANR nie ustawała. Wcześniej przekształcono państwowe stadniny i stada w spółki prawa handlowego przy bierności środowiska hodowlanego. Stanowisko prezesów – hodowców w tej sprawie było miękkie i nie dziwiłem się temu – ANR była ich pracodawcą. Kto zaryzykuje utratę stołka w imię dobra publicznego? Prywatyzacji Janowa i Michałowa sprzeciwiali się jedynie Andrzej Krzyształowicz i Ignacy Jaworowski.
Sukces aukcji 1996 upewnił nas w przekonaniu, że drogą ratowania stadnin arabskich przed prywatyzacją jest rozwój aukcji, mobilizacja opinii publicznej, angażowanie mediów, a także zabieganie o poparcie polityczne. Dobrym przykładem dla nas był sukces Norberta Zalisa, dyrektora stadniny w Kladrubach. Norbertowi udało się przekonać władze Republiki Czeskiej, że Kladruby są dobrem narodowym, co zapobiegło prywatyzacji. Odwiedziliśmy Norberta w w Kladrubach w 1997 roku, aby dowiedzieć się jak dokonał tego, co w Polsce wydawało się niemożliwe. Norbert pomógł nam jak mógł. Przywiózł na Polish Arabian Summer Festival 1998 swój najlepszy zaprzęg ośmiu kladrubskich ogierów. Była to ozdoba pokazu i aukcji, dzięki której w stylowym powozie mogliśmy obwieźć Paulo Biłyka z rodziną, Polaka z Brazylii, który zakupił najdroższego konia. Była to też okazja aby opowiadać polskiej publiczności, mediom i politykom o czeskiej państwowej stadninie w Kladrubach, która ze względu na historyczny charakter nie została sprywatyzowana.
Polish Arabian Summer Festival był moim autorskim pomysłem stworzenia najważniejszej na świecie imprezy dla koni arabskich, złożonej z szeregu wydarzeń , w tym największej na świecie aukcji , pokazu narodowego, międzynarodowego dnia wyścigowego, otwartych dni w stadninach, ale także programów turystycznych umożliwiających zetknięcie klientów z polską historią, bogactwem i różnorodnością polskiej kultury.
Festiwal miał też na celu pozyskiwanie sponsorów, co ułatwiało pokrycie kosztów aukcji. Najważniejszą jednak funkcją Festiwalu było uświadamianie opinii publicznej, mediów i polityków, że państwowe stadniny są dobrem narodowym, które docenia cały świat. Takie treści były komunikowane mediom i publiczności poprzez wydawnictwa festiwalowe: katalog aukcyjny, któremu nadałem formę magazynu „Araby w Polsce” oraz „Gazetę Festiwalową”, która rozdawana była wśród publiczności. Festiwal nasz dosłownie przyciągał wycieczki z całego kraju. Chciałem aby polska publiczność z pełną świadomością uczestniczyła w imprezie dlatego aukcje i pokaz prowadziłem po angielsku i po polsku.
Praca nasza przynosiła znakomite efekty. Wyniki aukcji 1996 – 2000 pokazuje tabela nr 1. W roku 2000 udało się również zrównoważyć koszty festiwalu wpływami ze sponsoringu (patrz załącznik nr 2). Festiwal zdobył sobie publiczność i media. To z kolei przyciągało polityków, ich obecność potęgowała zainteresowanie mediów, a te przyciągały sponsorów. Sponsorzy pomagali w rozwoju imprezy i tak to się nakręcało.
Udało nam się dotrzeć do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który nie tylko przyjął patronat honorowy , ale też dał się przekonać, że stadniny państwowe Janów, Michałów i Białka stanowią dobro narodowe i nie powinny podlegać prywatyzacji. Prezydent w towarzystwie małżonki dwukrotnie był gościem aukcji Polish Prestige. Podczas drugiego pobytu w 1999 r. ogłosił publicznie, że Janów , Michałów i Białka nie będą prywatyzowane.
Nasze sukcesy niestety nie były doceniane przez ANR, która cały czas szukała sposobu podważenia naszego porozumienia. Nie było to łatwe ze względu na oczywisty sukces aukcji. Odebrano nam jednak aukcję wyścigową na Służewcu. Pod hasłem „walki z monopolem Polish Prestige” ANR lansowała firmę Polturf, założoną przez Pawła Gocłowskiego i Barbarę Mazur. Pani Mazur miała wcześniej krótki epizod pracy w Polish Prestige, zakończony odejściem za porozumieniem stron. W kluczowych stadninach władzę objęli Marek Trela i Jurek Białobok, których mieliśmy prawo uważać za przyjaciół. Znali przecież naszą pracę dla stadnin od lat.
Kluczowym rokiem mojej walki z prywatyzacyjnymi zapędami ANR był rok 1999. Przygotowując materiały aukcyjne i wiedząc o zapowiedzianej wizycie prezydenta Kwaśniewskiego napisałem tekst do Gazety Festiwalowej pt. „Swego nie znacie”. Nazwałem w nim ANR „macoszym właścicielem”, który nie rozumie jaką wartością są państwowe stadniny. Gazeta była materiałem na konferencji prasowej, została przekazana prezydentowi, nie można więc wykluczyć, że stała się jednym z argumentów, który przekonał prezydenta do wystąpienia przeciw prywatyzacji.
Mój tekst wywołał wściekłość Agencji i panikę Treli i Białoboka. Przestraszyli się, że ANR może ich uznać współwinnymi mojego wystąpienia . Drogą pantoflową dotarła do nas wypowiedź jednego z dyrektorów ANR, że „Grzybowski już tej aukcji nie będzie prowadził”. Porozumienie ze stadninami nie przewidywało warunków wcześniejszego rozwiązania , a niewątpliwe sukcesy aukcji nie dawały widoków na spór prawny postanowiono więc zaczekać do zakończenia kontraktu w 2001 r.
Do przetargu na organizację aukcji przystąpiliśmy wiedząc, że wymyślono tę procedurę tylko po to aby nas się pozbyć . Perfidia polegała na tym, że ANR postanowiła utrącić Polish Prestige rękami Treli i Białoboka, polecając im przeprowadzenie „ przetargu”. Już sam pomysł przetargu na mój autorski projekt, który tworzyłem i realizowałem od wczesnych lat siedemdziesiątych do jego kulminacyjnego rozwoju w latach 1996 -2000 był nieuczciwością. Mimo to złożyliśmy dobrą ofertę, popartą wieloletnim doświadczeniem organizowania i prowadzenia tej imprezy. Polturf, który nie miał żadnego doświadczenia w tej materii , nie miał wiedzy o rynku koni arabskich, wygrał ponoć jednym punktem. My zaproponowaliśmy prowizję 11% oni 10%. Wobec kłamstw i pomówień aktualnie rozpowszechnianych o tym przetargu naszą ofertę opublikowałem na www.polishprestige.pl , wzywając Panią Mazur do opublikowania swojej, aby opinia publiczna mogła się przekonać, czy przetarg był uczciwy. (Nic takiego jak dotąd się nie stało) Podejrzewam, że na podstawie jakości ofert trudno było przyznać wygraną Polturfowi , więc zmieniono formułę na „rokowania”.
To był dalszy ciąg farsy. „Rokowania” prowadziła prawniczka z ANR, której nazwiska nie pamiętam. Chodziło tylko o to abyśmy zdradzili kolejne pomysły na dalszy rozwój aukcji, po to tylko aby te pomysły mógł realizować Polturf.
Przez 15 lat Polturf korzystał z owoców pracy mojej i moich kolegów z Polish Prestige. Nie ogłoszono już więcej żadnego przetargu, mimo iż Polturf podwyższył swoją prowizję do 12%. ANR ufundowała stadninie Janów okazałą halę sportową, której przydatność sportowa w tym regionie Polski jest co najmniej wątpliwa. Dla potrzeb aukcyjnych hala jest niezręczna i wymaga każdorazowo rearanżacji wnętrza.
Trudno jest mieć pretensje do Pani Mazur. Wzięła co jej ANR dała. Trudno jest mieć pretensje do Treli i Białoboka. Zrobili to, czego ANR od nich wymagała. Przykre jest to, że wtedy nikt ze środowiska nie ujął się za nami, a przecież zwłaszcza Iza Zawadzka i Anna Stojanowska doskonale wiedziały ile pracy, energii i pomysłów wkładaliśmy w rozwój rynku i aukcji w Janowie. Obie Panie były świadkami mojej pracy na zagranicznych pokazach i kongresach WAHO, pracy która służyła pozyskiwaniu ciągle nowych klientów.
Współczuję Markowi Treli i Jurkowi Białobokowi. Padli ofiarą tej samej instytucji, która wcześniej usunęła Polish Prestige z aukcji w Janowie. Przeprowadzili „przetarg” i „rokowania” , jako prezesi spółek, mianowani i podlegli ANR, więc trudno by mieli własne zdanie i dość charakteru, aby sprzeciwić się pracodawcy. Niestety poszli znacznie dalej w swojej lojalności dla ANR. Z internetowych stron Janowa i Michałowa wymazano wszelkie wzmianki o mnie i o Polish Prestige. Odcięto nas całkowicie od rynku, każąc naszym klientom korzystać z usług Polturfu. Torpedowano wszelkie nasze próby stworzenia oddzielnej aukcji i pokazu dla hodowców prywatnych. A najgorsze to, że dyskredytowano Polish Prestige w Polsce i zagranicą.
Firma Polish Prestige przetrwała. Dziś poprzez agencję ubezpieczeniową MGZ Gama świadczy środowisku usługi ubezpieczeniowe. Aukcja janowska w kształcie, który został przez nas wypracowany, nie przetrwała. Państwowa hodowla koni i polskie jeździectwo ciągle oczekują na swoją reformę. Niestety w ani w Ministerstwie Rolnictwa ani w ANR nie widać woli, ani kompetencji aby taką reformę przeprowadzić.
Najnowsze komentarze