Rocznica wielkiej polskiej wiktorii minęła bez większych upamiętnień. Nie powstał zapowiadany Łuk Triumfalny, ani żaden inny monumentalny pomnik. Muzeum jest ciągle w fazie projektów. Odbyły się skromne uroczystości państwowe, tak jakbyśmy wstydzili się swoich zwycięstw i potrafili rozpamiętywać głównie nasze klęski. Firma Polish Prestige była autorem wielu udanych imprez plenerowych, dlatego już od 2007 r starłem się stworzyć dla Warszawy i Polski wielką inscenizację wojny 1920 roku. Nie udało się w stulecie „Cudu nad Wisłą”, nie tyle z powodu Cowid-19, co z braku partnerów do współpracy i zainteresowanych sponsorów. 

Przykładem potencjalnych możliwości był cykl imprez 2003 – 2006 w Wilanowie pod nazwą Wielka Parada Kawalerii, organizowanych przez Polish Prestige oraz władze dzielnicy w osobach Panów Burmistrzów Lecha Skowrona i Andrzeja Pawłowskiego. Pierwsza Wielka Parada odbyła się dla uczczenia 320 rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej. Parady kawalerii to było efektowne Święto Wilanowa, które przyciągało ok. 10-15 tys. widzów, z udziałem Szwadronu WP oraz pododdziałów kawalerii ochotniczej z całej Polski. Defilady, pokazy kawaleryjskie, inscenizacje potyczek kawalerii z piechotą niemiecką kończyła dynamiczna, zapierająca dech w piersiach (widzów i uczestników) szarża w sto kilkadziesiąt koni. Niestety władze dzielnicy w 2007 r zmieniły się i straciły zainteresowanie. Później dogodny teren pól wilanowskich ograniczyły inwestycje budowlane, więc szukając innego miejsca dla przeprowadzenia efektownej szarży zainteresowałem się terenem lotniska na Bemowie. Władze lotniska, które udostępniają ten teren dla imprez na zasadach komercyjnych, okazały wstępną przychylność dla projektu, który wg mojego pomysłu miał być imprezą cykliczną upamiętniającą polskie zwycięstwo w roku 1920.

Nie wiem czy uda mi się jeszcze ten projekt zrealizować. Dla ciekawych załączam mój Projekt scenariusza, a na pamiątkę Wielkich Parad Kawalerii w Wilanowie w galerii znajdziecie kilkanaście zdjęć Andrzeja Klimczuka z dokumentacji imprezy 2006.

Wielki sentyment polskiego społeczeństwa dla kawalerii jest ciągle niewykorzystaną szansą kulturową, gospodarczą, sportową, wychowawczą. Udział Szwadronu Reprezentacyjnego WP uświetnia cywile i wojskowe uroczystości. W kraju o tak wielkiej tradycji kawaleryjskiej jest uzasadnienie dla utrzymania pełnowymiarowego szwadronu, który powinien być równocześnie reklamą polskiej hodowli i jeździectwa.  Na pytanie jak to zrobić odpowiedziałem już dawno w tekście „Zachować stada, ocalić tradycję”. Należy:

  1. Odtworzyć państwowy system hodowli koni składający się ze stadnin, stad ogierów i torów wyścigowych w ramach Holdingu Hodowlanego.
  2. Przywrócić funkcje treningu koni w obiektach po państwowych stadach, tworząc w nich jednocześnie miejsca pracy.
  3. Zatrudnić kadrę dowódczą i instruktorską spośród członków kawalerii ochotniczej.
  4. Utworzyć oddziały kawalerii w ramach Wojsk Obrony Terytorialnej na terenie obiektów Holdingu.
  5. Pracownicy obiektów Holdingu byliby jednocześnie żołnierzami kawalerii OT, utrzymującymi tradycje swojego pułku, a jednocześnie przygotowywanymi do współczesnych zadań bojowych.
  6. Oddziały kawalerii OT byłyby wielką atrakcją lokalnych i centralnych imprez, a jednocześnie znakomitą reklamą polskiej hodowli.

Już słyszę te komentarze. Tego się nie da zrobić. Brakuje pieniędzy, tego i tamtego. Przede wszystkim brakuje woli politycznej. I to jest właśnie „polski imposybilizm”.  Marsze Niepodległości gromadzą tysiące młodych ludzi z całej Polski. To dla nich powinno tworzyć się atrakcyjne miejsca pracy, to ich patriotyzm powinien być formowany w tradycji rycerskiej i kawaleryjskiej. Więcej na ten temat we wpisie „ Z kiboli rycerze” i „Przywróćmy Polsce kawalerię”.