„Ora et labora” . Jestem wierny tej benedyktyńskiej zasadzie, współcześnie ośmieszanej i niepopularnej w społeczeństwie, któremu wmówiono , że cnotą jest „ukraść pierwszy milion”.  Pracować trzeba tak, aby zmieniać świat, urzeczywistniać swoje plany i marzenia, modlić się rozumiejąc, że nie mamy wpływu na zewnętrzne okoliczności, które mogą zniweczyć nasze plany. „Dobra zmiana” to budowa nowej Polski, mam nadzieję uczciwszej, sprawiedliwszej, w której liczyć się będzie praca, a nie cwaniactwo. Plany i nadzieje napotykają na zagrożenia. Te wewnętrzne pokonamy. Są jednak zagrożenia zewnętrzne, na które nie mamy wpływu, poza modlitwą. Grupa młodych ludzi, świadomych zagrożeń, wystąpiła z inicjatywą „Różaniec do granic” . Przyłączam się.

7 października modlić się będę z Marysią w Pratulinie w kościele Św. Apostołów Piotra i Pawła -sanktuarium Bł. Wincentego Lewoniuka i 12 towarzyszy – podlaskich męczenników, mieszkańców wiosek w pobliżu Janowa Podlaskiego. 24 stycznia 1874 r. zostali oni rozstrzelani przez wojsko rosyjskie, przed unicką cerkiewką, której modlitwą bronili przed zaborem na rzecz prawosławia. Dziś znów jest tu Polska, a św. Jan Paweł II beatyfikował męczenników.

Podlasie i jego mieszkańcy wielokrotnie stawiali opór wobec przemocy przychodzącej ze Wschodu. Przemocy tej uległa również janowska stadnina, gdy w 1939 r. większość stada zrabowali  zsowietyzowani białoruscy chłopi. Część koni udało się Andrzejowi Krzyształowiczowi i Adamowi Sosnowskiemu odnaleźć i pod niemiecką okupacją odtworzyć stadninę. Historia janowskiej stadniny to gotowy materiał na film, w którym losy narodu i koni na trwale są ze sobą związane. Nie mam niestety wpływu na to co dzieje się obecnie w Janowie. Będziemy modlić się w Pratulinie, również w tej intencji.