„Pawiem narodów byłaś i papugą” – tymi słowami krytykował Słowacki nadmierną skłonność Polaków do ulegania obcym modom i zwyczajom. Nie wydaje się żebyśmy zmądrzeli w tym względzie, patrząc chociażby na durną modę tatuowania się, czy latania w podartych portkach. Na naszym końskim podwórku dramatem jest to, że podążając za „światowymi” trendami, hodowla koni arabskich w Polsce utraciła to co stanowiło o jej wielkości. Zniszczono markę „Pure Polish” , porzucono wszystkie dawne zasady hodowlane, zmarnotrawiono dziesiątki lat pracy nad budowaniem rynku dla polskiej hodowli.
Za czasów wielkich hodowców: Romana Pankiewicza, Andrzeja Krzyształowicza, Ignacego Jaworowskiego, Teresy i Krzysztofa Dobrowolskich, czy Andrzeja i Władysława Guziuków, przy światłym nadzorze ostatniego wielkiego naczelnika Adama Sosnowskiego, w stadninach państwowych przestrzegano kilku prostych zasad:
- Potęga i wartość polskiej hodowli oparta jest na silnych rodzinach żeńskich,
- W rozrodzie i chowie stosuje się tradycyjne metody,
- Próba wyścigowa jest obligatoryjna dla koni włączanych do stada zarodowego,
- Nowe prądy krwi wprowadza się nadzwyczaj ostrożnie, aby nie utracić „polskości” rodowodu,
- Nowe ogiery testowane są na dużych populacjach klaczy,
- Unika się inbredu.
To Polska w tamtych czasach wyznaczała trendy. Po nauki do naszych hodowców przyjeżdżał cały świat. W USA i Brazylii budowano stajnie na wzór janowskiego „Zegara”, urządzano stajnie biegalnie, które nazywano „Polish stables”. To wtedy wylansowana została marka „Pure Polish”, zainicjowane zostało w USA pro-polskie towarzystwo hodowlane „Korona” (Polish Arabian Society of Breeders). Dbaliśmy o polski styl wystroju i prowadzenia aukcji oraz narodowego czempionatu.
Po odejściu wielkich hodowców, po odsunięciu Polish Prestige od organizacji aukcji, w pogoni za celem komercyjnym, zrezygnowano ze wszystkich zasad. W rezultacie nie ma już polskich rodowodów, nie ma marki „Pure Polish”, nie ma niczego, co wyróżniałoby polską hodowlę od każdej innej hodowli na świecie.
Pracę nad polską hodowlą trzeba zaczynać od nowa. Wypracowaniem koncepcji, która mogłaby przywrócić polskiej hodowli wiodącą rolę, powinna zajmować się Rada ds. Hodowli Koni przy Ministrze Rolnictwa. Niestety większość członków Rady i urzędnicy ministerialni nie rozumieją, że potrzebne są zmiany strukturalne. Tragedią polskiej hodowli było podporządkowanie jej Agencji Nieruchomości Rolnych. Obawiam się, że ta sama filozofia oraz brak kompetencji powielane będą w nowej strukturze KOWR (Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa), do którego po prostu włączono ANR. Wszystko ma zatem pozostać tak jak jest.
Najnowsze komentarze