Zakończyła się kolejna aukcja w Janowie. Był to umiarkowany sukces i tak właśnie oceniłem wyniki dwóch aukcji : Pride of Poland i Summer Sale we wczorajszej 10 minutowej rozmowie z TVN „Fakty” . Z całej wypowiedzi wybrali dwa krytyczne zdania wmontowując je we własną tezę, że aukcja skończyła się „klapą” . Czysta manipulacja. TVN już dawno straciła wiarygodność i tylko żałuję, że zgodziłem się na wypowiedź dla nich.
To była aukcja przełomu. Organizowana z wielkim opóźnieniem i przy oporze „środowiska” , nikt więc nie spodziewał się rekordów cenowych. Choć przy organizacji i prowadzeniu aukcji popełniono wiele błędów wynikających z nieznajomości rynku, strategii i taktyki aukcji, to na pewno nie można uznać tych aukcji za niepowodzenie.
MTP sprostały zadaniu technicznego przygotowania pokazu, obsługi gości, zapewnienia infrastruktury, oprawy graficznej i medialnej. Zaangażowano liczne i sprawne zespoły, na które firma prywatna, taka jak Polturf , czy Polish Prestige nie mogłaby sobie pozwolić. Ja, na tej imprezie w imieniu Catlin at Lloyd’s, zapewniłem gratisowe ubezpieczenia koni od „uderzenia młotka” do północy 18.08.16 z możliwością przedłużenia polisy na bardzo korzystnych stawkach. Sporo klientów skorzystało z tej okazji, a polscy klienci byli zaskoczeni, że ubezpieczenie całoroczne może kosztować tylko 3%. Ja zaś byłem zaskoczony, że po 16 latach mojej nieobecności w Janowie, sporo osób mnie jeszcze pamięta.
ANR, po kontrowersjach związanych z ujawnionymi dochodami Polturfu, zdecydowała, że nie będzie płacić organizatorom aukcji żadnych prowizji. W ten sposób zanikł związek pomiędzy nakładami i wynikiem finansowym aukcji. Patronat prezydenta, obecność kilku ministrów, silna oprawa medialna i sponsorzy z najwyższej półki sprawili, że aukcja ponownie nabrała „państwowego” charakteru, na czym mi zawsze bardzo zależało.
Brak prowizji spowodował jednak, że pośrednicy, którzy w ostatnich 16 latach dominowali na aukcji, mieli teraz prawdziwy powód do bojkotu. Przyjechało jednak wielu klientów finalnych i to oni, zwłaszcza w Summer Sale, kupili sporo koni. To na pewno jest plus tej aukcji. Należy mieć nadzieję, że nowi organizatorzy włożą więcej niż Polturf wysiłku w pozyskiwanie nowych klientów. Zapowiadana wizyta Chińczyków nie doszła do skutku, gdyż pomimo parafowania bilateralnej umowy weterynaryjnej nadal nie ma uzgodnionej i zaakceptowanej przez stronę chińską kwarantanny. Praca nad pozyskaniem rynku chińskiego została przez poprzednie władze ANR, stadniny i Polturf zupełnie zaniedbana i szkoda, że nie rozpoczęto jej 2-3 lata temu.
Nowym władzom MRiRW , ANR, stadnin arabskich a także organizatorom życzę sukcesów i jeśli chcą, niech przyjmą kilka życzliwych uwag od kogoś, kto zna się trochę na organizacji aukcji i pracy dla rozwoju rynku.
- Praca nad kolejną aukcją zaczyna się już teraz od sprawnego zrealizowania wysyłek sprzedanych koni. Powinien to robić stały, profesjonalny zespół znający konie, ludzi, rynki, procedury i języki. Polturf zupełnie niepotrzebnie, może z lenistwa, oddał ten temat firmie zagranicznej.
- Ten sam zespół reprezentując polską hodowlę powinien uczestniczyć w najważniejszych pokazach, targach i aukcjach zagranicznych walcząc o nawiązanie kontaktu z finalnymi klientami. To wymaga odwagi i determinacji, gdyż niejednokrotnie trzeba zmierzyć się z pośrednikami, którzy jak stado piranii oblegają, każdego dużego klienta.
- Gwiazdy aukcji na 2017 r należy wybrać w ciągu 2 miesięcy, bardziej opierając się na wiedzy ludzi, którzy znają się na rynku, niż kierując się opinią hodowców. Te 3 – 4 konie powinny już od nowego roku ciągnąć promocję przyszłorocznej aukcji.
- Aukcja powinna być promowana na najważniejszych pokazach światowych, niekoniecznie przez hodowców, którzy angażują się w przebieg pokazu i nie mają czasu aby „chodzić wokół klientów”. To być może było powodem, że na aukcjach Polturfu dominowali pośrednicy.
- Dobór zdjęć do katalogu, dobór informacji w katalogu powinien być bardziej przemyślany, niekoniecznie nadmiar informacji jest motywacją do zakupu.
- Pokaz koni aukcyjnych musi przebiegać wg. specjalnego scenariusza, w innej aranżacji, przy innej oprawie muzycznej, innej konferansjerce. To wszystko były błędy organizacyjne widoczne w tym roku.
- Amerykański profesjonalny aukcjoner, który w ten sam sposób prowadzi aukcje bydła i koni wszystkich ras nie jest odpowiedni dla licytacji koni arabskich, które powinny być traktowane bardziej jako dzieło sztuki, niż zwyczajne zwierzę na sprzedaż. Bezwzględnie powinien posługiwać się dwoma językami ( w tym polskim) i mieć trochę wiedzy o koniach, które sprzedaje.
- Bardzo ważna jest osoba, która w chwilach przerwy w licytacji opowiada o zaletach sprzedawanego konia. Musi nie tylko mówić po angielsku i polsku, ale też musi mieć ładny głos i wiedzę . Absolutnie niedopuszczalne jest dramatyczne apelowanie do publiczności „o pomoc”.
- Zespół „ringmenów” nie może być przypadkowy. Wpadka z klaczą Emira była najprawdopodobniej skutkiem braku zgrania pomiędzy aukcjonerem i ludźmi w ringu, w wyniku czego długo trwało ustalanie , kto oddał ostatni bid, aż klient zrezygnował z zakupu. Aukcjoner i jego zespół powinni być członkami tego zespołu, który od samego początku przygotowuje aukcję, spotyka się z klientami za granicą, opiekuje się nimi w Polsce, towarzyszy im przy „otwartych stajniach”, dzięki czemu posiada wiedzę, kto jest kim i czym się interesuje.
- Zachowanie powagi polskiej hodowli to ostatnia rada. Nie wolno deprecjonować klaczy, która była lansowana jako gwiazda, poprzez ponowne wprowadzanie jej do dogrywki licytacyjnej, jakby napraszając się , żeby ją ktoś kupił. To są zagrania dobre na targu chłopskim, nie na aukcji, na której sprzedaje się konie najwyższej wartości światowej. Będę jeszcze o tym pisał.
Najnowsze komentarze