Pasjonują się tym tematem wszystkie media i wypowiedziało się na temat ten już wiele osób, wykazując brak wiedzy na temat przygotowania i prowadzenia aukcji. Ja zajmuję tym się od 1972 r., więc może poczytajcie…

Mało który z klientów zgłasza postąpienia ostentacyjnie podnosząc numerek. Najczęściej jest to system dyskretnych znaków, które mogą być niewidoczne nawet dla osób siedzących przy tym samym stoliku. Profesjonalny aukcjoner takie znaki dostrzega, chociaż mogą ich nie zauważyć „ringmani”, zwłaszcza przypadkowi, zwerbowani do aukcji bez żadnego treningu z aukcjonerem i publicznością.  Ja taki wieczorny trening przeprowadzałem przynajmniej dwukrotnie przed każdą aukcją Polish Prestige, chociaż miałem własny sprawdzony zespół.

Klienci do tego stopnia chcą być anonimowi, że siadają na sali w dowolnych miejscach, nawet wśród zwyczajnych widzów. Powoduje to dodatkowe utrudnienie, ale aukcjoner musi sobie z tym radzić.

Wg mojego oglądu licytacja Emiry przebiegała zupełnie normalnie do 550 tys. To że widzowie i niektórzy klienci nie widzieli kto jest w grze, to jest całkiem możliwe, bo na tym ta konkurencja polega. Licytacja zatrzymała się na poziomie 550 tys., ale cena rezerwowa była znacznie wyższa i aukcjoner nie mógł sam zdecydować o sprzedaży. Trwały narady i dyskusje, a kiedy w końcu zdecydowano przyjąć wylicytowaną cenę i aukcjoner przybił sprzedaż, klient jej już nie potwierdził. Aukcja polega na wytworzeniu klimatu konkurencji i jeśli decyzje się ślimaczą to kupujący zyskują przewagę, a ceny nie chcą rosnąć. W zaistniałej sytuacji aukcjoner miał dwa wyjścia: lepsze wznowić licytację od razu od poziomu, który był wg niego bezsporny, albo gorsze rozwiązanie odesłać klacz do stajni jako niesprzedaną.

Wybrał rozwiązanie gorsze, ale to aukcjoner jest mistrzem ceremonii i musi mieć pewną swobodę decyzji. Oczywiście taktyka aukcji powinna być wcześniej omówiona z właścicielami podczas ustalania cen rezerwowych. Aukcja po zejściu Emiry przechodziła trudne  chwile, które zostały w końcu opanowane. Błędem organizatorów było ponowne wprowadzenie Emiry na ring pod koniec aukcji. Wiadomo było, że aukcji już to nie pomoże, a nabywcy zyskują wygodna pozycję do kupienia jej poniżej wartości. W ten sposób „gwiazda” została zdeprecjonowana.

Inna sprawa, to czy Emira nadawała się na gwiazdę aukcji. Jakie zadanie ma gwiazda, jak powinna być promowana, to jest wiedza, która nie leży na ulicy. Drugiego dnia podczas Summer Sale licytacja poszła już lepiej, aukcjoner był dograny z ringmenami.  Pytanie pozostaje, po co szuka się rozwiązań za granicą, chociaż są one dostępne w kraju. Może to jest arogancja?