Już za kilka dni aukcja w Janowie. Są w Polsce osoby, a na świecie jest ich znaczenie więcej, które mają nadzieję, że aukcja „zrobi klapę” . Ja trzymam kciuki, za powodzenie Pride of Poland, bo choć aukcja nie nazywa się już Polish Prestige, choć usunięto z internetu wszelkie ślady po moim udziale w jej tworzeniu, to ciągle jest to moje dziecko i ciągle ta impreza służy Polsce, jako dowód, że coś nam udało się zrobić na poziomie światowym, że polska hodowla koni arabskich to absolutna światowa czołówka .
Jeśli chcecie zobaczyć jak powstawała aukcja w Janowie to zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu, nakręconego w 1985 r przez amerykańską ekipę Video Magazine. Jest tam też mój współczesny komentarz, który powstał z inspiracji Moniki Luft, której serdecznie dziękuję za przypomnienie starych dziejów.
Nie chciałem zabierać głosu w publicznej dyskusji na temat dymisji Marka Treli, Jurka Białoboka i Anny Stojanowskiej , pomimo iż nie podobał mi się styl w jakim to uczyniono. Kiedy jednak w obiegu publicznym pojawiły się kłamstwa na temat Polish Prestige i „przegranego” przez nas przetargu postawiłem na www.polishprestige.pl kilka pytań do Marka, Jurka i Polturfu. Nie otrzymałem i nie spodziewałem się otrzymać odpowiedzi, miałem jednak okazję publicznie zaprezentować ofertę przetargową Polish Prestige, która nie znalazła uznania w oczach kolegów ze stadnin i ówczesnego ANR. O kulisach tej sprawy jeszcze kiedyś napiszę.
Aby uświadomić sobie dlaczego na świecie były i są środowiska, dla których powodzenie tegorocznej aukcji w Janowie jest „solą w oku” trzeba wiedzieć, że światowy rynek koni arabskich kontrolowany jest przez grupę kilkudziesięciu międzynarodowych trenerów, prezenterów, sędziów i działaczy, którzy jednocześnie pośredniczą w handlu. To jest ogromny biznes, w którym nie liczą się żadne względy. „Throat cutting business” – biznes podrzynania gardeł, w którym polska hodowla jest cenna tylko wtedy gdy można na niej zarobić w postaci sowitych marż za pośrednictwo. Walczyłem z tym od początku, od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, starając się docierać do finalnych klientów. Można o tym przeczytać w serii artykułów z roku 1994, zamieszczonych w Koniu Polskim i publikowanych na tej stronie w zakładce „O autorze” . Polturf poszedł na łatwiznę i z roku na rok, na aukcję Pride of Poland, przyjeżdżało coraz mniej finalnych klientów, coraz więcej transakcji zawierali pośrednicy. Być może tegoroczna aukcja przyciągnie nowych klientów, z którymi rozpocznie się odbudowę bezpośredniego rynku.
I jeszcze jedna uwaga. Stadniny „państwowe”, poprzez wadliwą koncepcję zarządzającej nimi ANR, zmuszone zostały do poszukiwania wszelkich możliwych przychodów, w tym rozwoju turystyki. Janów Podlaski , „skarbnica polskiej hodowli”, jest otwartą wioską, do której każdy może wjechać i niepilnowany krzątać się po stajniach. Dopiero niedawno zaczęto instalować w stajniach monitoring.
Jeśli wiemy, że hodowla koni arabskich to nasz skarb, jeśli uświadamiamy sobie istnienie brutalnej konkurencji to nasze stadniny powinny być lepiej chronione. Dochodzenie w sprawie śmierci Pianissimy i dwóch klaczy Shirley Watts oczywiście niczego nie wykaże, można jednakże postawić pytanie czy nie zależało komuś ze światowych graczy na skompromitowaniu polskiej hodowli i podważeniu zaufania Pani Watts , jednego z ostatnich finalnych nabywców, którzy jeszcze bezpośrednio kupowali konie w Polsce.
Najnowsze komentarze