W 1982 r na aukcji Polish Prestige najwyższą cenę uzyskał ogier Bandos. Wylicytowałem go na 806.000 dolarów.  Trafił do  stadniny Ventura Farms w USA. Wcześniej Ventura kupiła kilka córek Bandosa, które wystąpiły w  modnym wówczas serialu Dynasty.  Po kilku tygodniach  otrzymaliśmy z USA wstrząsającą wiadomość:  Bandos nie nadaje się do rozrodu. To był szok.

Intensywna wymiana korespondencji doprowadziła do wyjaśnienia problemu. Czołowy polski ogier odmówił oddania spermy do sztucznej pochwy  zmuszając  nowych amerykańskich właścicieli do powrotu do naturalnych metod. Były wtedy w polskiej hodowli wybitne indywidualności, nie tylko wśród koni. Polscy hodowcy:  Andrzej Krzyształowicz, Ignacy Jaworowski, Adam Sosnowski, Roman Pankiewicz, bracia Guziukowie tworzyli elitę, do której po naukę przybywali hodowcy z całego świata.

Klimat tamtego okresu przypomina amerykański film z 1985 r. opublikowany przez  Monikę Luft i Krzysztofa Dużyńskiego na portalu www.polskiearaby.com.

Dopuszczenie sztucznej inseminacji  (AI)do hodowli koni arabskich było zepchnięciem sztuki hodowlanej na fałszywy tor mass produkcji.  Stało się to pod wpływem hodowców amerykańskich, właścicieli wielki farm bydlęcych. Na jednej z konferencji WAHO,  prezydent Jay Stream przeforsował AI przy biernej postawie Izy Zawadzkiej, wbrew oporowi delegatów Wielkiej Brytanii, Izraela i Malty. To był pierwszy fałszywy krok, po którym nastąpiły inne: mrożenie nasienia, rozwój światowego „handlu nasiennego”,  wreszcie embriotransfery.

Pomijając aspekt etyczny tych praktyk, nowoczesne techniki rozrodu doprowadziły do umasowienia produkcji koni, których nadmiaru rynek nie jest w stanie wchłonąć. Bezskutecznie biłem na alarm prosząc aby polska hodowla państwowa pozostała przy naturalnym rozrodzie. Nie bez powodu AI nie jest dopuszczone w hodowli koni pełnej krwi. Jest to świadoma obrona własnych interesów przez hodowców pozostających pod wpływem  kultury hodowlanej Wielkiej Brytanii i Irlandii.

Podstawowym rynkiem dla arabów są pokazy, które zostały opanowane przez międzynarodowa klikę trenerów, prezenterów i sędziów, którzy jednocześnie uczestniczą i decydują o światowym handlu. Przez ostatnie kilkanaście lat zdominowali oni aukcję w Janowie windując ceny, oczywiście niebezinteresownie. Sądzić należy, że wysokie koszty Polturfu wynikały m.in. z konieczności  wypłacania prowizji agentom . Prowizja nie jest niczym złym, jednakże Polturf zaniedbał podstawową pracę docierania do finalnych odbiorców, opierając się prawie wyłącznie na współpracy z agentami.

Odejście od systemu prowizyjnego przez organizatorów tegorocznej aukcji spowodowała, że agenci mieli prawdziwe podstawy do bojkotu.

– Mają takie smutne oczy, powiedział Ignacy Jaworowski oceniając w Michałowie pierwszą stawkę źrebiąt po Monogramie, powstałych w wyniku unasieniania. Otrzymał z tego „zasiewu” kilka czempionów, jednakże Polska  już wtedy traciła swój prymat, polegający na wierności starej, sprawdzonej tradycji hodowlanej.  Trudno wśród obecnie hodowanych koni doszukać się indywidualności  takich jak Bandos, Bandola, Celebes, Algeria, czy Etruria.  Czekoladę zastąpił wyrób czekoladopodobny. Jeśli chcecie popatrzeć na autentyczne gwiazdy polskiej hodowli obejrzyjcie ten amerykański film, nakręcony podczas narodowego pokazu z roku 1985.