Przyjechała husaria – powiedział Marek Bojarski. Poszliśmy ich obejrzeć. Husaria ze Słupna miała być ważną atrakcją Wielkiej Parady Kawalerii, którą firma Polish Prestige organizowała dla uczczenia 320 rocznicy wiedeńskiej wiktorii. Kilkunastu młodych ludzi sprawnie rozładowywało konie i sprzęt na obszernym dziedzińcu gospodarczym Pałacu w Wilanowie. Patrzyłem na młode buzie „mojej” husarii, chłopców i dziewcząt w polowych mundurach. Dowodził nimi wysoki, szczupły mężczyzna. Jestem Andrzej Kostrzewa – przedstawił się, gdy podeszliśmy bliżej. No, dowódca przynajmniej ma wąsy – przeleciało mi przez myśl. Znaliśmy się tylko telefonicznie. 

Ktoś polecił mi grupę kaskaderów konnych East Riders Stunt Team, która działała w ramach odtworzonego przez Andrzeja 11.Pułku Ułanów Legionowych kawalerii ochotniczej. Mieli konie, stroje i doświadczenie. Już po chwili wiedzieliśmy, że to prawdziwi profesjonaliści. Nie było czasu na długie dywagacje. Skomplikowany logistycznie program rozpoczynał się o godz. 10:00 Mszą Świętą w Kościele Św. Anny w Wilanowie w intencji jazdy polskiej. Naszymi gośćmi honorowymi byli ostatni żyjący kawalerzyści, weterani II Wojny Światowej. Przed wejściem do kościoła witał gości dwukonny poczet husarii, który Andrzej Kostrzewa z własnej inicjatywy dodał do scenariusza.

Po mszy kawalkada 8 powozów wyruszyła sprzed Pałacu w Wilanowie na pola wilanowskie, poprzedzana chorągwią husarii, w sile 17 jeźdźców (od Andrzeja 11, z Wilczeńca 6) . W tym czasie wzdłuż ul. Pałacowej od Przyczółkowej ustawione już były pododdziały kawalerii ochotniczej oraz Szwadron Honorowy WP, razem 95 koni.

Nie będę tutaj opisywał szczegółów programu. Załączam harmonogram-scenariusz, którego realizacja wymagała ogromu pracy ze strony całego zespołu Polish Prestige, władz dzielnicy w osobach burmistrzów Macieja Skowrona i Andrzeja Pawłowskiego, dyrektora Muzeum Pałac w Wilanowie Pawła Jaskanisa, proboszcza parafii Św. Anny ks. prałata Bogusława Bijaka, w którym nawiasem mówiąc, podczas pierwszego spotkania organizacyjnego, rozpoznałem księdza katechetę, który przygotowywał mnie do Pierwszej Komunii Św.

W programie pokazów wzięło udział blisko 20 zespołów z całej prawie Polski. Kulminacją dnia były dwie szarże, które rozpędziły się na odcinku 800 m wzdłuż ulicy Pałacowej, obserwowane przez kilka tysięcy widzów.

Pierwszą szarzę 17 jeźdźców husarii poprowadził sam Andrzej Kostrzewa. Z rozwiniętymi chorągwiami atakowali szeregi „janczarów”, których pozorowały wiklinowe pręty z przyczepionymi do nich białymi kartkami. Pozoracja ustawiona przed trybuną honorową została brawurowo rozniesiona w pył. To był kolejny osobisty wkład Andrzeja do naszego scenariusza. Prowadził szarżę palcem wskazując kierunek, gdyż buławy oficerskiej zapomnieli zabrać ze Słupna.

Druga szarża 95 koni zielonej kawalerii pod dowództwem por. Roberta Woronowicza przeleciała jak wicher przed publicznością wzniecając ogromny tuman kurzu i nie mniej ogromny entuzjazm widzów, którzy w życiu czegoś podobnego nie oglądali na żywo.

Andrzej Kostrzewa na czele husarii WPK 2003

O śmierci Andrzeja Kostrzewy dowiedziałem się z prasy. Od wielu lat nie miałem z nim kontaktu. Andrzej Rafał Potocki, we wspomnieniu „Ostatni taki ułan”, na łamach tygodnika „Sieci” nr 16 (594)2024 napisał wspomnienie o Andrzeju, kawalerzyście, kaskaderze, dowódcy. Ja dorzucam kilka zdań o człowieku, który organizował dla nas husarię i uczestniczył we wszystkich Wielkich Paradach Kawalerii, które odbywały się w latach 2003 – 2006 w Wilanowie.  Odszedł 10 kwietnia 2024 r. w wieku 64 lat. Pozostawił żonę i dwóch synów Huberta i Jakuba. Wieczny Odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci.

Marek Grzybowski

 

zdjęcia w tekście:  JACEK WOZNIAK / EPOKA