Zanim odpowiem na pytanie kilka zdań uzasadnienia. Bywają momenty w historii, kiedy Polska objawia swoją wielkość, jest inspiracją dla innych narodów. My, katolicy, wierzymy, że właśnie wtedy „zstępuje Duch Święty i odmienia oblicze Ziemi”. Przeżyłem kilka takich momentów, gdy przepełniała nas radość i nadzieja, gdy wszyscy czuliśmy się braćmi, twarze promieniowały dumą, chciało się żyć i pracować dla Polski, dla Polaków, dla całego świata.

Ilu z Was pamięta początki ruchu „Solidarność”? Długie rozmowy, co i jak trzeba zmienić, aby Polska była ojczyzną nas wszystkich. Rząd Jana Olszewskiego i jego pytanie „Jaka i czyja będzie Polska?”. Czy pamiętacie kazania ks. Jerzego Popiełuszki, pielgrzymki do Polski Jana Pawła II i jego homilie. Dobre i mądre słowa prawdy, które pozwalały nam odzyskiwać i budować wolność. Wtedy wiedzieliśmy, że kłamstwo jest podstawą zniewolenia, a prawda źródłem wolności.

Jest znamienne, że wszystkie te momenty polskiej prawdy i nadziei padały pod atakiem kłamstwa i nienawiści, ale nawet wtedy, gdy przyszło nam uczestniczyć we mszach żałobnych po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, Jana Pawła II, Lecha i Marii Kaczyńskich byliśmy zjednoczeni w bólu, ale i we wspólnocie narodowej. Komu zależało na niszczeniu tej wspólnoty? Kto jest odpowiedzialny za infekowanie Polski kłamstwem i nienawiścią?

Dla mnie to pytania retoryczne, ale jeśli chcecie znać moje zdanie to nigdy nie zagłosuję na żadnego polityka spod znaku ośmiu gwiazdek. Nie zagłosuję na żadnego kandydata, który kieruje się potrzebą osobistej zemsty, który chce „przywracać demokrację” siłą i bezprawiem.

Polsce potrzebna jest głęboka odnowa moralna. Polsce potrzeba prawdy, prawa i sprawiedliwości, tak jak te pojęcia definiuje Bóg, nie tak jak je rozumie ten czy ów polityk. Czego potrzeba, aby Polska była wielka najlepiej oddaje Modlitwa za Ojczyznę, którą napisał ks. Piotr Skarga (1536-1612):

„Boże, Rządco i Panie narodów,
z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej,
błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna,
chwałę przyniosła Imieniu Twemu a syny swe wiodła ku szczęśliwości.

Wszechmogący wieczny Boże,
spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej,
byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie.

Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy kraju naszego sprawujące,
by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.”

Nic dodać, nic ująć. Może tylko to, że w powodzi panoszącego się obecnie kłamstwa osoba, która kandyduje na najwyższy urząd Rzeczypospolitej musi polskiemu społeczeństwu bezwzględnie i bezkompromisowo mówić prawdę. Prawda zaś wymaga odwagi dla przeciwstawienia się poprawności politycznej i bzdurnym ideologiom narzucanym nam z zewnątrz. Przyszły Prezydent musi „swoich pożytków zapomniawszy” stać na straży polskich interesów, nawet za cenę sprzeciwu wobec Unii Europejskiej, aż do opuszczenia tego projektu, jeśli nie uda się zapobiec przekształceniu unii w absurdalne superpaństwo, zagrażające naszej suwerenności, gospodarce i kulturze.

Polski Prezydent nie musi mówić w obcych językach, bo ważniejsze jest to, co ma do powiedzenia Polakom, niż to co jemu powiedzą obcy. Siła Polski bierze się z Polski, nie z zewnątrz i jeśli Prezydent będzie mówił po polsku, to co odnowi ducha i morale narodu, to będzie to tłumaczone na wszystkie języki świata i będzie słuchane z uwagą i szacunkiem. Dostatek i bezpieczeństwo narodu nie pochodzą z dotacji i dopłat unijnych, tylko z twórczej własnej pracy i Bożego błogosławieństwa. Unia Europejska nie obroni nas też przed żadnym zewnętrznym wrogiem, co więcej może osłabić naszą obronność i wolę walki przez swoje dekadenckie idee.

Kandydatów do urzędu Prezydenta jest wielu, żaden jednak nie ma potencjału zdobycia serc Polaków, rozbudzenia w nich nowej nadziei i zjednoczenia wokół wielkich celów. Skoro wśród pretendentów – mężczyzn nie ma żadnego godnego uwagi kandydata, na czele narodu powinna stanąć kobieta, matka, katoliczka, która nigdy nie splamiła się kłamstwem, której uczciwości niczego nie można zarzucić, która miała odwagę przeciwstawić się Unii Europejskiej, a co więcej sprzeciwić się przywódcy swojej partii. Kobieta, która była najlepszym premierem od czasu Jana Olszewskiego. Moim kandydatem na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jest Beata Szydło.

Marek Grzybowski

 

p.s. Na początku tego wpisu jest godło Rzeczpospolitej Obojga Narodów. To dla przypomnienia, że po wygaśnięciu dynastii Piastów wraz ze śmiercią Kazimierza Wielkiego nasi przodkowie postanowili 25 listopada 1382 r. na zjeździe w Radomsku, na Króla Polski wybrać kobietę, a właściwie 10-cio letnią dziewczynkę, Jadwigę Andegaweńską.  Ten wybór zapoczątkował najpiękniejszy okres historii Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej, powstanie unii polsko-litewskiej, która przetrwała 400 lat, bo realizowała zasadę wspólnoty „wolnych z wolnymi, równych z równymi”.  Więcej na ten temat napisałem we wpisach: „Niezniszczalny gen wolności” i „Unia Lubelska Bis – Rzeczpospolita wolnych narodów”.

MG