(Wspomnienie aukcji 1980 r. w Janowie Podlaskim)
Heroiczne lata osiemdziesiąte przyniosły znaczny wzrost sympatii dla sprawy polskiej w świecie. Niewielka grupa zapaleńców, której miałem szczęście przewodzić, potrafiła wykorzystać zainteresowanie naszym krajem do wylansowania polskiego konia arabskiego i uzyskania rekordowych cen za ten niewątpliwie najwspanialszy polski produkt eksportowy.
W pamiętnym roku osiemdziesiątym przepełniała mnie radość i przypływ twórczej energii. Konie przeznaczone na sprzedaż postanowiłem podzielić na dwie grupy: najlepsze zaproponowałem zgromadzić na aukcji, której nadałem tytuł „Polish Prestige”. Dla koni średniej i słabszej jakości oraz dla ogierów wyścigowych sprzedawanych z toru wyścigowego wymyśliłem nowy system tzw. „cichej sprzedaży” – Silent Sale, która nie wymagała wyprowadzania koni na ring. System ten polegał na zgłaszaniu pisemnych ofert na konie w ciągu trzech dni. Najwyższe oferty były wywieszane co 2 godziny na specjalnej tablicy, a prowadząca sprzedaż Ania Maksymowicz uderzała w mosiężny dzwon zawieszony pod namiotem, na znak zamknięcia każdej tury ofertowej.
Pomimo niepewnej sytuacji politycznej w końcu sierpnia do Polski przyjechała duża grupa klientów. Był to efekt promocji przeprowadzonej podczas narodowego czempionatu USA w październiku 1979 r. i pokazu w Scottsdale w lutym 1980 r. Towarzysząc polskim hodowcom w podróżach służbowych, fundowanych przez Animex, zdołałem umieścić bezpłatnie kilka artykułów promocyjnych o polskiej hodowli w magazynach hodowlanych, a także zainteresować przyjazdem do Polski Dixie Ryan, dziennikarkę i współwłaścicielkę Arabian Horse Journal. Od pierwszej wizyty Dixie zakochała się w Polsce. Pisała liczne artykuły i przywoziła co roku grupy klientów.
Aukcję 1980 rozpocząłem otrzymanym na moment wcześniej komunikatem o zawarciu porozumienia w stoczni gdańskiej. Radość udzieliła się wszystkim gościom, a olbrzymi entuzjazm ogarnął polską publiczność. W przedziwny sposób pod kopułą namiotu cyrkowego panowałem nad tym falującym oceanem, który ponosił licytację w tak szaleńczej owacji, by na jeden mój gest zastygnąć w głębokiej ciszy, w której słychać było jedynie odgłosy bankietu zorganizowanego na zapleczu przez dyrekcję Animeksu dla partyjnych notabli.
Fragment cyklu artykułów pod wspólnym tytułem „Koń a sprawa polska – moja kronika aukcji w Janowie”, który ukazywał się na łamach „Konia Polskiego” w 1994 r.
Najnowsze komentarze